Monthly Archives: Marzec 2012

Assassin`s Creed. Desmond

Tytuł: Assassin`s Creed. Desmond

Tytuł oryginalny: Assassin`s Creed. Desmond

Autor: Corbeyran Eric, Defali Djillali

Polskie wydawnictwo: Wydawnictwo Sine Qua Non

Jako zagorzała fanka gry Assassin`s Creed bardzo chętnie sięgnęłam po ten komiks. Zaskoczył mnie jego spory format, do tego okładka z bohaterem- efekt wprost cudowny.

I choć pierwsze wrażenie jest naprawdę dobre, to muszę przyznać, że komiks nieco mnie rozczarował. Przede wszystkim spodziewałam się wyjaśnienia pewnych faktów, których nie rozumie gracz wszedłszy pierwszy raz do Assassin`s Creed II. Właśnie tych faktów, cennych wiadomości było zbyt mało.

Komiks ma zaledwie około 20 stron. Obrazki są przyjemne dla oka, tekst zorganizowany. Choć jest jeden minus- twarze kobiet. Rysownikowi w pewnych momentach nie udało się uchwycić danych emocji, sprawiając, że wyglądają dość… intrygująco sztucznie.

Gdy akcja zaczęła się rozkręcać komiks tak po prostu się skończył. Ot co. Gdy w końcu dochodzimy do głównej postaci- asasyna Ezia, stronę dalej spotykamy reklamę drugiej części komiksu.

Podsumowując, komiks polecam jedynie zagorzałym fanom Assassin`s Creed. Traktuję go raczej jako kolekcjonerski gadżet, aniżeli kompendium wiedzy na temat tej gry.

Zwiastun komiksu:

Za możliwość zrecenzowania komiksu serdecznie dziękuję wydawnictwu


Ava Farris

Tytuł: Ava Farris

Autor: Izabela Misztal

Polskie wydawnictwo: Ekwita

Ava- niepozorna dziewczyna ukrywająca się wśród tłumu. Chowa swoją twarz jak i charakter pod grubym płaszczem strachu. Wszystko po to by chronić swoją rodzinę przed odwiecznymi wrogami.  Jednakże jej bliscy nie czują się zagrożeni. Tylko ona wciąż jest czujna. Jej szary świat zmienia się gdy poznaje wspaniałego chłopaka. Zmienia siebie, a także swój stosunek do świata. Czuje się przy nim bezpieczna. Czy jednak na tyle by zdradzić swą największą tajemnicę?

Ach, nie mam pojęcia od czego zacząć! W takim razie od początku. Cała książka, a właściwie 2/3 tekstu utrzymywały się w równym tempie. Czytelnik brnął, akcja nie przyspieszała, nie zwalniała. To zdecydowanie plus. Jednakże, cały ten rytm zaburzony został na końcu, co, szczerze powiedziawszy zapunktowało, dodając dramatycznego efektu. Niestety, na końcu spotykamy się z nawałem informacji. Rzecz, która w książkach mnie wprost irytuje. Doskonale rozumiem budowę fabuły, aczkolwiek zbyt dużo informacji naraz wręcz dezorientuje. A przez takie rozproszenie, a właściwie nadmierne skupienie na samym tekście powstają nieścisłości. I tu muszę przyznać, że i ja takie niedopowiedziane fragmenty znalazłam.

Bohaterowie są tacy… nierealnie idealni! Zero wad, miliony uczuć! Autorka zrobiła z Avy czarną owcę, na tle całej jej rodziny wytykając błędy i potknięcia. No, może nie tak dosłownie. I choc z zamierzenia tak miało być, to w efekcie wyszło to „zbyt sztucznie”.

Ogólny zarys fabuły jest naprawdę godny zainteresowania. Nie chcę wchodzić w szczegóły, wolę nie robić spoilerów 🙂 Autorka wykorzystała to, co tak naprawdę w innych książkach nie było poruszane wcale, albo naprawdę bardzo rzadko. Jest to zdecydowanie plusem powieści. Miłą niespodzianką było to, że „Ava Farris” nie ma luk- zabałaganionych nudnymi opisami przerw między ciekawymi wydarzeniami.

Książka w co najmniej 60% była taka „inna”. Przyłapywałam się na skracaniu szyku zdań, kompletnym wycinaniu, jak mi się wydawało, zbędnych informacji. W oczy raziły również powtórzenia w stylu „yyyy” i „aaaa” w dialogach. Całę szczęście, że pod koniec, gdy warto zwrócić uwagę na akcję, to uczucie zanika.

Podsumowując, pewnie zagorzali fani Avy zasztyletowaliby mnie na miejscu 🙂 Sądzę, że ocena tej książki w dużym stopniu zależy od gustu i ogólnego postrzegania świata. Ja tę książkę postrzegam jako średnią, choć muszę przyznać, że Ava chyba wniosła coś w moje życie. Jakiś morał. Ale to, jaki morał odbierzesz po jej przeczytaniu zależy wyłącznie od Ciebie.

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu


Siostrzyca

Tytuł: Siostrzyca

Tytuł oryginału: Florence and Giles

Autor: John harding

Polskie wydawnictwo: Mała Kurka

Ilość stron: 288

Florence mieszka wraz z bratem w starym Blithe- gigantycznym domu. pochodzenie obojga owiane jest mgiełka tajemnicy. Nigdy tak naprawdę nie robili w tym kierunku nic szczególnego, poza dopytywaniem się gospodyni posiadłości. Po tragicznym wypadku, w jakim zginęła pierwsza guwernantka Blithe zyskuje nowego lokatora- guwernantkę- pannę Taylor. Odkąd panna Taylor przebywa w Blithe Florence doświadcza niewyjaśnionych wypadków, a jej najgorsze koszmary się spełniają. Czy Florence uda się uratować tego, kogo kocha?

I tu zaczyna się coś, zwane analizą krytyczną. Ale jak tu skrytykować książkę, która wręcz opływa w zalety? Czytając siostrzycę zasmakowałam w wyborowym słownictwie, lekkości, frywolności zdań i toku myślenia bohaterki. Jednakże wpadnięcie w ten „rytm”, w bieg wydarzeń „Siostrzycy” jest utrudnione właśnie tym słownictwem. Jeśli jednak przebrniemy przez te kilka książkowych chwil zaczniemy czerpać prawdziwą niezmąconą przyjemność czytania. Książka ma w sobie aurę tajemniczości, coś co trudno określić słowami.

„Siostrzyca” to jedna z niewielu książek, gdzie każdy może znaleźć cząstkę siebie w bohaterce. Cóż, miałam takie wrażenie. Pomimo ciągłej walki z guwernantką czytelnik nie jest znudzony, lecz brnie dalej. A im dalej czyta, tym emocje rosną. Aż w końcu osiągają szczyt w niespodziewanym momencie zmuszając czytelnika do kontynuacji, czytania bez przerwy,aż do ostatniej strony.

Zachwyciła mnie oprawa graficzna. Nie chodzi tylko o to, że gustuję w matowych okładkach, lecz gdy tylko ją otwieracie, to już jesteście zarażeni, stajecie się uczestnikami tej historii.

Serdecznie polecam tę książkę. Zdecydowanie jest to pozycja, po którą sięgnąć warto, do której zajrzeć trzeba. 🙂 „Siostrzyca” to książka po prostu magiczna. Jakże warto przeczytać kilkaset stron by zrozumieć to zakończenie. To wspaniałe straszne zakończenie!


Półka 5

„Through to you” E. Hainsworth

Siedemnastoletni Camden Pike  opłakuje swoją zmarłą dziewczynę, dopóki nie odkrywa, że ona nadal żyje w równoległej rzeczywistości. Jedyny  problem polega na tym, iż skrywa ona bardzo niebezpieczne sekrety, które mają oddźwięk – w życiu i śmierci- w obu światach.

Romantyczny thriller sciene-fiction o miłości i dawaniu sobie drugiej szansy.

Camden Pike był zrozpaczony odkąd jego dziewczyna Viv umarła. Viv była ostatnią dobrą rzeczą w jego życiu: pomagała mu odbudować jego tożsamość po zakończeniu kariery futbolowej z powodu wypadku, pozbierała go do całości, kiedy jego życie rodzinne się rozsypało i ukoiła jego ból, który długo nosił w sobie. A teraz Camden dałby wszystko za jeden rzut okiem na nią. Ale kiedy Cam składa wizytę na miejscu śmiertelngo wypadku samochodowego Viv, widzi jakąś zjawę. Ale to nie jest Viv.

Zjawa ma na imię Nina i nie jest duchem. Jest dziewczyną z równoległego świata, świata w którym Viv jest wciąż żywa. Cam nie wierzy, że jego najśmielsze marzenia się spełniły. Wszystko skupia się tylko na tym, aby jego dziewczyna wróciła, nieważne za jaką cenę.  Ale rzeczy mają się inaczej w innym świecie: Viv i Cam dokonali bardzo różnych wyborów, wszystko między nimi zmieniło się w nieoczekiwany sposób, a Viv nie jest tą samą dziewczyną, którą Cam pamięta. Nina ukrywa pewne niebezpieczne sekrety, a okno między światami zmniejsza się z każdym dniem. Gdy Cam godzi się z tym, kim stała się Viv, i z tym, jaką część odegrała w tym Nina, jest zmuszony dokonać wyboru – zostać z Viv, albo pozwolić jej odejść – zanim okno między nimi zamknie się raz na zawsze. [źródło: KLIK]

W tej pozycji zainteresował mnie wątek z pogranicza życia i śmierci. Liczę na połączenie obu światów w zrównoważony i ciekawy sposób, nie pozbawiony uniesień miłosnych. Prawa do książki wykupiło wydawnictwo Amber, lecz na sklepowych półkach zobaczymy ją dopiero w październiku.

„Time between us” T. Ireland Stone

Anna i Bennett nigdy nie powinni byli się spotkać: ona żyje w 1995r. w Chicago, a on w roku 2012 w San Francisco. Ale unikalna zdolność Bennetta do podróży w czasie i przestrzeni przenosi go do życia Anny, a wraz z nim, zostaje przeniesiony nowy świat przygód i możliwości.

W miarę jak ich związek się pogłębia, zmierzają się oni z rzeczywistością – czas może przenieść powrotem Bennetta do miejsca, do którego należy, nawet gdy pustoszący kryzys przemienia wszystko to, w co wierzyli. Wbrew tykającemu zegarowi, Anna i Bennett są zmuszeni do zadania sobie pytania, jak daleko mogą przesunąć granice losu – i jakie konsekwencje może nieść ze sobą to, że zostaną razem? [źródło: KLIK]

I znowu pomysł na książkę nader interesujący! Podróże w czasie i miłość- może być całkiem ciekawie. Miejmy nadzieję, że nie będzie to jedna z tych książek, które opowiadają o miłosnych poczynaniach, lecz zawierać będzie głębszy sens, który zmusi czytelnika do przemyśleń. Prawa do książki wykupiło wydawnictwo Prószyński i S-ka. Z kolei premiery książki, nie spodziewajmy się wcześniej niż w październiku tego roku.

„Zemsta smakuje najlepiej na zimno” J. Abercrombie

Wiosna w Styrii. A to oznacza wojnę.
Od dziewiętnastu lat płynie krew. Okrutny wielki książę Orso zaciekle zmaga się ze skłóconą Ligą Ośmiu i wykrwawia kraj. Podczas gdy maszerują armie, spadają głowy i płoną miasta, bankierzy, kapłani oraz starsze, mroczniejsze potęgi toczą śmiertelną zakulisową rozgrywkę, usiłując wskazać, kto zostanie królem.
Być może wojna to piekło, jednakże dla Monzy Murcatto, Węża Talinsu, najstraszliwszej i najsłynniejszej najemniczki na usługach wielkiego księcia Orso, jest także znakomitym sposobem na zarobek. Zwycięstwa Monzy uczyniły ją sławną — nieco zbyt sławną jak na gust jej pracodawcy, który każe ją strącić z górskiego szczytu. Zdradzonej Monzie pozostają jedynie strzaskane ciało i paląca żądza zemsty. Bez względu na cenę, siedmiu ludzi musi umrzeć.
Sojusznikami Monzy zostają najbardziej zawodny pijaczyna i najbardziej zdradziecki truciciel w całej Styrii, masowy morderca z obsesją na punkcie liczb oraz barbarzyńca, który chce jedynie czynić dobro. W poczet jej wrogów zalicza się ponad połowa narodu. A to jeszcze nie koniec, wkrótce bowiem jej tropem zostaje posłany najniebezpieczniejszy człowiek na świecie, mający dokończyć to, co zaczął książę Orso… [źródło: KLIK]

Jedna z ciekawszych pozycji, z gatunku, po który tak dawno nie sięgałam. Ciekawi mnie w jaki sposób jest napisana, jakim językiem, interesują mnie relacje z bohaterem. Chetnię sięgnę po nią, gdy tylko będę miała ku temu okazję. 🙂

„Królestwo czarnego łabędzia” L. Carroll

Garet James nie jest taka jak inni młodzi, przebojowi single z Nowego Jorku. Tyle tylko, że jeszcze o tym nie wie. Zaczyna się od starej srebrnej szkatułki zamkniętej na amen. Garet ma ją po prostu otworzyć na prośbę słabowitego właściciela sklepu z antykami. Któż by nie odmówił pomocy? Jednak zaraz potem, ni stąd, ni zowąd, wszystko się zmienia. Miasto, w którym się wychowała, zaczyna ukazywać długo skrywane oblicze – mroczne i niebezpieczne: równoległy świat chaosu, dymu i krwi. Puszka Pandory została otwarta, a to, co z niej wyszło, wcale nie zamierza wracać z powrotem… [źródło: KLIK]

Wielu autorów czerpie inspiracje z mitologii, lecz tutaj widzimy to wyraźnie. Jak wyglądałby świat po otworzeniu puszki Pandory? Do tego dodając nie mitologiczne realia, lecz zmechanizowaną rzeczywistość.

 

„Pomiędzy światami” J. Warman

Elizabeth Valchar – śliczna, popularna i idealna – budzi się na jachcie po imprezie z okazji swoich osiemnastych urodzin, które świętowała w towarzystwie szóstki najbliższych przyjaciół. Słyszy uporczywy łomot. Idzie sprawdzić źródło hałasu, a to, co widzi, zmienia w jej świecie wszystko. Nagle dostrzega, że myliła się co do siebie i swoich bliskich. Mozolnie, krok po kroku, odtwarza układankę ze wspomnień – pełnych gorzkiej prawdy, brudnych tajemnic i miłości – żeby wreszcie znaleźć odpowiedź na najważniejsze pytanie – o własną tożsamość i najcenniejsze wartości w życiu. Jessica Warman zabiera nas w zapierającą dech w piersiach podróż pełną tajemnic, boleśnie prawdziwych postaci i wzruszających romansów, a przede wszystkim opowieść o nadziei, odkupieniu, miłości i wybaczeniu. [źródło: KLIK]

 

W tym przypadku już sama fabuła zapewnia nas o tajemniczości książki. Wręcz przepadam za tymi sekretami i niewyjaśnionymi sprawami. 🙂 Lecz i w tym autor musi zachować umiar. Choć zbyt dużo informacji naraz zniechęca czytelnika, to przez zbyt mało czytelnik po prostu się gubi. Jak wskazuje opis książka z morałem, tak więc sięgnięcie po nią nie będzie stratą czasu, bo i tak znajdziemy w niej cenne wartości.